niedziela, 30 czerwca 2013

LOVE ME GREEN Organiczny wyszczuplający balsam do ciała zielona herbata

Balsam wyszczuplający to kosmetyk bardzo przydatny na początku lata. Wiele się od niego oczekuje. Jędrna i zadbana skóra to marzenie każdej kobiety. Również i moje. 


Producent zapewnia, że jest to "organiczny krem do ciała o lekkiej konsystencji, bardzo szybko penetrujący. Przeznaczony do codziennej pielęgnacji skóry pozbawionej jędrności. Błyskawicznie poprawia napięcie skóry oraz ujędrnia. Silnie nawilża i jednocześnie wspomaga eliminację tłuszczu z komórek adypocytowych."

Składniki aktywne to: aloes, ekstrakt z kawy zielonej,olej migdałowy, ekstrakt z herbaty i gliceryna.

Balam zamknięty jest w plastikowej butelce z pompką, w której zużycie produktu jest widoczne. Zapach bardzo mocny, ziołowy. Moim zdaniem nie ma nic wspólnego z zapachem zielonej herbaty, jaki spotyka się w balsamach wyszczuplających. Balsam jest koloru beżowego. Konsystencja przyjemna, gęsta, łatwo wnika w skórę. Lekkie ujędrnienie skóry jest widoczne. Nie większe jednak niż w balsamach lub olejkach wyszczuplających, które do tej pory stosowałam. Balsam jest dla mnie bardzo niewydajny. Stosowałam go na przedramiona, brzuch, uda i pośladki i wystarczył mi na dwa i pół tygodnia. To niewiele. Ponadto resztę balsamu bardzo trudno wydobyć z butelki. 
W sumie kosmetyk ten najmniej przypadł mi do gustu. Poza tym cena jest zbyt wygórowana 119,90 za butelkę o pojemności 200 ml. Myślę, że z pewnością można znaleźć kosmetyki wyszczuplające w bardziej korzystnych dla klienta cenach.

Jestem bardzo ciekawa czy macie swój sprawdzony dobry kosmetyk wyszczuplający?

Skład:
AQUA (WATER), ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE*, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, DICAPRYLYL ETHER, OCTYLDODECANOL, PRUNUS AMYGDALUS DULCIS (SWEET ALMOND) OIL*, ARACHIDYL ALCOHOL, GLYCERIN, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL, SESAMUM INDICUM (SESAME) SEED OIL*, BEHENYL ALCOHOL, GLYCERYL STEARATE SE, CERA ALBA (BEESWAX), SQUALANE, BENZYL ALCOHOL, ARACHIDYL GLUCOSIDE, PARFUM (FRAGRANCE), XANTHAN GUM, CAMELLIA SINENSIS LEAF EXTRACT*, RUSCUS ACULEATUS (BUTCHERBROOM) ROOT EXTRACT*, COFFEA ARABICA (COFFEE) SEED EXTRACT, DEHYDROACETIC ACID, BENZOIC ACID, SODIUM HYDROXIDE, SORBIC ACID, CITRIC ACID, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, LIMONENE, LINALOOL, CITRAL, GERANIOL, CITRONELLOL, FARNESOL, COUMARIN, ISOEUGENOL, EUGENOL

* z upraw ekologicznych


Pozdrowienia
violka42 

sobota, 29 czerwca 2013

LOVE ME GREEN Organiczny relaksujący olejek do masażu

Olejek do masażu to kolejny kosmetyk, który używałam przez ostatnie tygodnie. 


Na stronie producenta przeczytamy "aby zaspokoić wszelkie potrzeby skóry powstał organiczny olejek do masażu wzbogacony w olej arganowy. Stosowanie tego produktu daje uczucie komfortu i odprężenia. Skóra jest głęboko odżywiona, a świeży i subtelny zapach odpręża ciało i zmysły. Ekstrakt z kwiatów plumerii  łagodzi stres poprzez swoje działanie kojące oraz  relaksujące nerwy i mięśnie ciała".

Olejek zamknięty jest w plastikowej, przeźroczystej butelce. Posiada kolor lekko miodowy o zapachu kwiatów frangipani.
Aktywne składniki to ekstrakt z frangipani, olej morelowy, arganowy i sezamowy.

Zapach typowy dla kosmetyków tej marki. Pachnie tak, jak szampon. Dla mnie przyjemnie. Olejek przeznaczony jest do masażu, a wiec nie wchłania się zbyt szybko. Wystarczy nałożyć niewielką ilość i masować skórę, wtedy szybciej się wchłania. Skóra jest gładka, nawilżona i przyjemnie pachnie. Olejek jest przy tym również wydajny. Jeszcze trochę go zostało pomimo używania prawie codziennie. Odstawiłam go teraz bo w ciepłe dni unikam olejków do ciała. Wolę lżejsze konsystencje.
Jest to dobry olejek do masażu. Jednak cena 69,90 zł za 100 ml jest jak dla mnie za wysoka. To niewątpliwie minus tego produktu.

Skład:
SESAMUM INDICUM (SESAME) SEED OIL*, PRUNUS ARMENIACA (APRICOT) KERNEL OIL*, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, OLUS (VEGETABLE) OIL, HEXYLDECYL LAURATE, HEXYLDECANOL, SQUALANE, PARFUM (FRAGRANCE), ARGANIA SPINOSA KERNEL OIL*, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL, TOCOPHEROL, GLYCINE SOJA (SOYBEAN) OIL, PLUMERIA ALBA FLOWER EXTRACT

* z upraw ekologicznych


Pozdrowienia
violka42


środa, 26 czerwca 2013

Peeling enzymatyczny z owoców tropikalnych z e-naturalne

Moja skóra wykazuje skłonności do przesuszeń. Od lat nie stosuję gruboziarnistych peelingów zarówno do twarzy jak i do ciała. Zwykle wybieram enzymatyczne, czasem drobnoziarniste peelingi. O peelingu z owoców tropikalnych wiele dobrego czytałam. Postanowiłam sprawdzić jego działanie na własnej skórze. 


Na stronie producenta przeczytamy: "Peeling enzymatyczny z owoców tropikalnych posiada moc natury ananasa i papai.
Peeling z enzymami owocowymi działa oczyszczająco na powierzchnię skóry, usuwa martwe komórki naskórka oraz stymuluje procesy odnowy skóry.
Połączenie enzymów papainy (zawartej w owocach papai) i bromelainy (pozyskiwanej z owoców ananasa) pozwoliło uzyskać produkt o dużej skuteczności działania, będącej efektem komplementarnego działania proteolitycznego obu enzymów, natomiast zawarte w peelingu oligosacharydy zapewniają utrzymanie właściwego nawilżenia skóry.
Aromatyczny peeling enzymatyczny połączony z mączką ryżową delikatnie oczyszcza, rozświetla skórę, stymulując zmysły zapachem tropikalnych owoców dojrzewających w promieniach gorącego słońca.
Polecamy w zabiegach spa, rytuałach wellness.
Peeling działa łagodnie i tonizująco - również dla bardzo wrażliwej skóry."

Opis jak najbardziej zachęcający  zmotywował mnie do zakupu.

Pierwsze co zachwyca, to zapach. Piękny i lekko kwiatowy z nutą papai. Jeśli tak pachną tropiki to chętnie tam pojadę.
Peeling ma postać białego proszku, który należy połączyć z letnią wodą do uzyskanie jednolitej pasty. Nakładam mieszankę na twarz, szyję i dekolt lekko masując. I tu zdziwienie. Przyzwyczajona do drobinek w peelingach jestem zaskoczona działaniem tego peelingu. Na skórze tworzy się emulsja o pięknym, ale delikatniejszym niż sam proszek zapachu. To bardzo przyjemne doznanie.
Zostawiam peeling na skórze około 10 minut, po czym zmywam letnią wodą. Skóra jest gładka, rozjaśniona, bez podrażnień. Czysta i promienna. 
Jestem zadowolona z tego peelingu. 
Jeśli macie skórę skłonną do pękających naczynek (a taką mam koło nosa) ten peeling z pewnością nie zrobi krzywdy.

Skład:

  • Sproszkowane algi
  • Thali'source
  • Wyciąg z papai i ananasa
  • Mączka ryżowa

INCI:  Spray dried seawater, Thalisource, Papaya and bromelain, Rice starch

środa, 19 czerwca 2013

LOVE ME GREEN organiczny Witalizujący Szampon Do Włosów

Przez ostatnie tygodnie stosowałam do włosów szampon nowej marki LOVE ME GREEN. Szampon to kosmetyk, który zużywam najszybciej. Myję włosy codziennie. Może kiedyś uda mi sie myć je rzadziej. Czas pokaże.


Opis szamponu na stronie producenta jest bardzo zachęcający: "Ten organiczny szampon do włosów jest bardzo delikatny, dodaje miękkości, elastyczności i wyzwala ich blask. Jego działanie oczyszczające nie podrażnia skóry głowy. Włókno włosów jest odżywione aż po cebulki, dzięki czemu włosy stają się miękkie i jedwabiste."

Szampon zamknięty jest w poręcznej plastikowej butelce z naklejoną etykietą w kwiatowy wzorek. Pastelowa etykieta dodaje uroku. Podoba mi się to proste opakowanie. Szampon pachnie słodko-kwiatowo. To zapach kwiatów Frangipani. Zapach kwiatów frangipani jest egzotyczny, kwiatowy. Podoba mi się. Gdybym miała go określić to porównałabym go do zapachu kosmetyków dla małych dzieci. To takie moje pierwsze skojarzenie.

Szampon bardzo dobrze się pieni. Jest wydajny. Wystarczy niewielka ilość aby dobre umyć włosy. Plącze trochę włosy wiec odżywka jest jak najbardziej wskazana. Próbowałam w początkowej fazie testów nie użyć odżywki i włosy rozczesałam bez większego problemu. Mimo wszystko jednak po każdym myciu używam odżywek do włosów.
Szampon jest delikatny, nie podrażnia skóry. Włosy są miękkie i dobrze się układają. Aktywne składniki to aloes, miód i gliceryna. 
Zmywałam nim również oleje z włosów. Po dwukrotnym myciu oleje zmyły się całkowicie.
Moim zdaniem to dobry szampon. Jestem z niego zadowolona.
Muszę jednak stwierdzić, że niewątpliwą wadą tego szamponu jest cena. Opakowanie o pojemności 200 ml kosztuje 49,90 zł. To dużo. Zwykle za naturalny szampon płacę około 30,00 zł.
Ten szampon można kupić tutaj.
Chciałabym jeszcze dodać, że moja opinia dotyczy tylko i wyłącznie działania produktu, nie firmy.

Skład:
AQUA (WATER), ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE*, AMMONIUM LAURYL SULFATE, COCAMIDOPROPYL BETAINE, GLYCERIN, INULIN, PARFUM (FRAGRANCE), SODIUM CHLORIDE, CAPRYLYL/CAPRYL GLUCOSIDE, GLUCONOLACTONE, SODIUM BENZOATE, MEL (HONEY) EXTRACT, POTASSIUM SORBATE, C12-16 ALCOHOLS, AMMONIUM SULFATE, SODIUM HYDROXIDE, CITRIC ACID, CALCIUM GLUCONATE
* z upraw ekologicznych


Pozdrowienia
violka42


wtorek, 11 czerwca 2013

Nie wyrzucajmy niepotrzebnych leków do śmieci

źródło: Google
W takim razie co z nimi zrobić?
Wszyscy mamy w domu leki i to różnego rodzaju: tabletki, syropy, maści, antybiotyki, witaminy, itp. Leżą sobie spokojnie i gdy pewnego dnia najdzie nas ochota na gruntowne porządki w szafkach okazuje się, że mamy leki, które utraciły już swoją ważność lub są nam niepotrzebne.
I zwykle przy takich porządkach lądują one w koszu na śmieci. Leki i inne odpady medyczne są odpadami niebezpiecznymi. Mogą stać się źródłem zakażenia dla ludzi, dla zwierząt i oczywiście dla środowiska.
Leki to po prostu chemia. Nieważne, że przeterminowana. Leki mogą dostać się do wody pitnej stwarzając zagrożenie dla pijących ją ludzi lub zwierząt. Sama nieraz widziałam pływające opakowania po lekach w górskich potokach i na brzegu rzeki. O ile wody z rzeki nie napiłabym się za żadne skarby, to dawniej podczas wycieczek w góry woda z potoku idealnie gasiła moje pragnienie.Teraz zawsze mam przy sobie butelkę wody. Tak bezpieczniej.

Miejscem gdzie możemy zostawić takie przeterminowane leki są apteki. Niestety nie wszystkie apteki przyjmują takie leki. Na szczęście chociaż mieszkam w niedużej miejscowości taką aptekę znalazłam. Warto jednak poszukać takiego miejsca w swojej miejscowości. Może są do tego wyznaczone inne punkty? Takie informacje można znaleźć na stronie miejscowego urzędu lub zakładów zajmujących się segregacją śmieci. Wymaga to trochę wysiłku z naszej strony ale warto dla siebie, dla innych i dla środowiska.

Oddając ostatnio przeterminowane leki do apteki zapytałam znajomą farmaceutkę, co robią z tymi lekami. Uzyskałam informację, że przeterminowane leki oddawane są do specjalnych punktów i utylizowane poprzez spalenie ich w temperaturze powyżej 1100 stopni Celcjusza.
To jedyna skuteczna metoda.

Myślę, że warto zrobić chociaż taki mały wkład dla ratowania naszego środowiska.
Ciekawa jestem czy w Waszym miejscu zamieszkania takie punkty na przeterminowane leki są dostępne.

Pozdrawiam
violka42



czwartek, 6 czerwca 2013

Projekt DENKO - zużycia maj 2013

Maj już za nami pora więc na denko. Tak jak przewidywałam w maju skończyła mi się prawie cała pielęgnacja twarzy więc denko jak na mnie całkiem spore.

Oto co skończyło się w maju.



1. ARGILE PROVENCE Organiczny Hydrolat z kwiatów Bławatka Bio klik.

Nie podrażnia i nie powoduje łzawienia. Pachnie przyjemnie, tak herbacianie. Zapach kojarzy mi się właśnie ze świeżo zaparzoną herbatą. To bardzo wydajny hydrolat.

2. LAVERA łagodny tonik do twarzy z bio-malwą i bio-migdałami klik.
Tonik jest łagodny i lekki. Pięknie pachnie. Długo zastanawiałam się, co mi ten zapach przypomina. Wyczuwam w nim nutę dojrzałej na słońcu gruszki. To takie moje subiektywne odczucie. Tonik idealnie zmywa pozostałości mleczka. Skóra jest czysta i przygotowana do nałożenia kremu. Z pewnością do niego wrócę.

3. LAVERA łagodne mleczko do twarzy z bio-malwą i bio-migdałów klik.
Mleczko jest łagodne, pięknie pachnie. Zmywa makijaż bez zarzutu. Zapach delikatny uprzyjemnia demakijaż.
Z pewnością do niego wrócę.


4. Baikal HERBALS - kolagenowy krem pod oczy klik.
Krem jest raczej gęsty, o delikatnym, prawie niewyczuwalnym zapachu. Szybko się wchłania i nie podrażnia wrażliwej skóry w okolicach oczu. Przy dłuższym stosowaniu widać efekty. Zmarszczki są jakby lekko "wypchane" i mniej widoczne. 
Mam jednak ochotę poznać kremy pod oczy innych marek.

5. MARTINA GEBHARDT różana emulsja do skóry suchej i wrażliwej klik.
Różana emulsja do skóry suchej i wrażliwej zachwyciła mnie już po pierwszym użyciu. Emulsja jest lekka, pachnie przepięknie różami. To zapach delikatny i bardzo przyjemny. Wchłania się natychmiast . Skóra nie świeci się, jest gładka, dobrze nawilżona i delikatnie pachnąca. To mój zdecydowany różany faworyt. Z pewnością poznam jeszcze inne kosmetyki tej marki.

6. MARTINA GEBHARDT krem różany do skóry suchej i wrażliwej klik.
Krem jest bardzo gęsty i tłusty. Porównałabym go do maści. Posiada cudowny różany zapach. Dla mnie nawet zapach jest mocniejszy niż w emulsji. Nie wchłania się do matu. Pozostawia tłuściutką warstewkę na twarzy. 

7. MARILOU BIO Krem do twarzy na dzień Bio 30 ml klik.
Kolejne opakowanie kremu na dzień, które nosze w torebce. dobry nawilżacz w ciągu dnia. Mam jeszcze na stanie te maleństwa.

8. BIORGANE Maska/ peeling z ziaren Opuncji Figowej Bio klik. 
Bardzo wydajny produkt. Wykończyłam resztki. Teraz stosuję peeling z owoców tropikalnych z e-naturalne. 

9. LOGONA - daily care - krem do zębów z bio-miętą pieprzową klik.
Jest to pasta o delikatnym zapachu mięty. Pieni się dość dobrze i delikatnie odświeża. Plusem jest także to, że jest bardzo wydajna. Nie powoduje odkładania osadu na zębach. Pewnie do niej wrócę.

10. DERMAGLIN maseczka przeciwzmarszczkowa
Od czasu do czasu lubię oczyścić skórę właśnie maseczkami z zieloną glinką. Stosuję różne warianty klik klik 

11. MARILOU BIO czekoladowy balsam do ust Bio klik.
Balsam jest niewielki i poręczny.  Pachnie czekoladą z orzechami arachidowymi. Przynajmniej ja mam takie wrażenie. Usta ładnie błyszczą i są miękkie. Lubię taki naturalny efekt na ustach.

12. SANTE maskara 02 czarna klik.
Kolor jest mocny, czarny. Pokrywa idealnie rzęsy i  lekko unosi je do góry. Zmywa się też bez zarzutu. Nie osypuje się i nie kruszy. U mnie jednak pod koniec dnia lekko rozmazywał się pod oczami dając efekt tak zwanej   "pandy".  Nie jest to tusz wodoodporny. Szukam dalej dobrego i naturalnego tuszu do rzęs.

Miesiąc maj pozytywnie mnie zaskoczył ilością zdenkowanych kosmetyków. Mam nadzieję, że i w czerwcu pójdzie mi dobrze. 

Pozdrawiam serdecznie
violka42




sobota, 1 czerwca 2013

BeSafe krem ochronny do twarzy

Krem ochronny do twarzy marki BeSafe dzielnie służył mi przez długie zimowe miesiące. Odstawiłam go na chwilę i teraz kończę.
Krem ten przeznaczony jest do każdego rodzaju skóry do stosowania rano i wieczorem. Ja stosowałam go tylko rano. Odżywia i odbudowuje naturalną barierę hydrolipidową skóry. Posiada właściwości przeciwutleniające i tonizujące dzięki czemu zapobiega odwodnieniu skóry. Wzbogacona formuła kremu dogłębnie odżywia, a lekka konsystencja zapewnia doskonałe wchłanianie się bez pozostawania tłustej powłoki.

Krem jest zamknięty w plastikowej sporej tubie o pojemności 75 ml. To sporo jak na krem do twarzy. Pachnie ładnie, delikatnie z nutą jak na mój nos jabłka. Wchłania się natychmiast do matu i ten mat utrzymuje się kilka godzin przy mojej skłonnej do przesuszeń skórze. Skóra jest gładka i promienna. Po nałożeniu kremu niemal od razu nakładam podkład. Żadnego dyskomfortu ani świecenia skóry nie odczuwam. Czasem jednak w ciągu dnia nakładam dodatkową warstwę nawilżającego kremu na twarz. Moja skóra od czasu do czasu tego potrzebuje. Myślę, że skóra mieszana najbardziej pokocha ten krem.

Nie widziałam go w sklepach internetowych, ale może można go kupić stacjonarnie. Gdzieś czytałam, że marka znika z rynku ale nie jestem tego pewna.

Krem zawiera certyfikaty certyfikat Ecocert  certyfikat Cosmebio


Składu nie mogę podać, bo opakowania kartonowego już nie posiadam. Obecność certyfikatów potwierdza jednak jego naturalny skład.

Pozdrawiam naturalnie
violka42