czwartek, 28 lutego 2019

CLOCHEE mango bogate masło do ciała

Kosmetyki marki Clochee bardzo lubię. Kiedyś częściej ich używałam. Postanowiłam do nich wrócić zwłaszcza, że jak widzę marka bardzo się rozwinęła. Lubię maślane konsystencje, dlatego sięgnęłam w pierwszej kolejności właśnie po masło do ciała. Urzekło mnie mango.


Producent zapewnia, że "masło do ciała Clochee to bogata konsystencja formuły odżywia i regeneruje suchą skórę pozostawiając na niej przyjemny zapach. Doskonałe ukojenie nawet dla atopowej skóry.
Składniki aktywne:
  • Olej jojoba: zaliczany do grupy emolientów, znanych jako niepolarne, które zapewniają odpowiedni poziom wilgoci zatrzymując ją wewnątrz skóry. Obniżają one tzw. współczynnik TEWL – Trans Epidermal Water Loss – rozumiany jako naskórkowy ubytek wody. Dzięki temu zwiększa sprężystość naskórka. Skóra staje się gładka i wygląda młodziej.
  • Masło shea Jest doskonałym źródłem witamin A, E, F. Działa łagodząco i antybakteryjnie, dodatkowo regeneruje, uelastycznia i natłuszcza przesuszone ciało. Odpowiada za głębokie nawilżenie".


Bogate masło do ciała jest takie, jak być powinno. Gęste, maślane o przyjemnej puszystej konsystencji miękko sunącej po skórze. Masło jest z gatunku śliskich więc od razu wiemy, że będzie wydajne. Dobrze rozprowadza się na skórze.  Pachnie słodko i owocowo, dość wyraziście. Zapach jest przyjemny i dodatkowo umila aplikację. Uwielbiam takie masła zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. Otula ciało delikatną, ale nie tłustą powłoką. Bardzo dobrze nawilża i odżywia skórę. Dało radę przesuszonym partiom na skórze. Skóra jest gładka, miękka i dobrze znosi zmiany temperatury. Jak na masło przystało jest treściwe i odżywcze. Lubię takie bogate konsystencje. Właśnie dobija dna i już za nim tęsknię. 



Masło do ciała mango możecie kupić w sklepie Naturalny Punkt Widzenia. Dlaczego wybrałam akurat ten sklep? Lubię sklepy z duszą, gdzie od razu widać, że w jego prowadzenie włożone jest serce i pasja. Duży wybór polskich marek, próbki i do tego pięknie zapakowane paczki. 
Naturalny Punkt Widzenia, jak sami piszą na swojej stronie powstał z pasji do pielęgnacji naturalnej.  Mnie to przekonuje i dlatego w kosmetyki naturalne zaopatruję się między innymi w tym właśnie sklepie.

Lubicie masła do ciała?
Pozdrowienia
violka42

Skład:
Aqua**, Coco Caprylate/Caprate**, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter**, Decyl Oleate**, Cetearyl Alcohol*, Cetearyl Olivate**, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil**, Glycerin**, Sorbitan Olivate**, Glyceryl Stearate**, Cetyl Alcohol**, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil**, Sucrose Stearate**, Sucrose Tristearate**, Xanthan Gum*, Dehydroacetic Acid*, Beta-Carotene**, Benzyl Alcohol*, Parfum***
* Certified ingredients, ** Natural raw materials, *** Approved for natural cosmetics

niedziela, 24 lutego 2019

Natura Receptura hydrolat z róży damasceńskiej i hydrolat z rumianku rzymskiego

Uwielbiam hydrolaty i zawsze mam je w swojej łazience. Nie wyobrażam już sobie bez nich pielęgnacji. Moja skóra dobrze na nie reaguje. Stosuję je na wiele sposobów, zawsze przed nałożeniem serum, po demakijażu, dla odświeżenia w ciągu dnia, do rozrabiania maseczek i peelingów zwłaszcza glinkowych. Dzisiaj opowiem o dwóch, które sprawdzają się bardzo dobrze w każdej z wymienionych sytuacji. Hydrolat z róży damasceńskiej i hydrolat z rumianku rzymskiego  od Natura Receptura uwielbiam.


O mojej wielkiej miłości do hydrolatów różanych i ogólnie do różanych kosmetyków wiedzą stali czytelnicy tego bloga. Gdzie róża tam i ja. Dlatego hydrolat z roży damasceńskiej od razu poszedł w ruch. Cudeńko. Hydrolat pozyskiwany jest z kwiatów róży damasceńskiej. 100% naturalny, nie zawiera sztucznych barwników i zapachów. Powinien być przechowywany w ciemnym i chłodnym miejscu, najlepiej w lodówce. I tam właśnie stał dumnie na półce. Codziennie rano po umyciu twarzy, ja, która nie lubi zimna, biegłam do lodówki, aby od razu rozpylić na twarzy mgiełkę tego cudownego różanego aromatu róży pochodzącej z Bułgari. Nawet to, że hydrolat był zimny mi nie przeszkadzało. Skóra stawała się tak przyjemnie gładka i nawilżona. Pozostała część porannej pielęgnacji była dopełnieniem rytuału. 
Skład:  Rosa Damascena Flower Water

Z kolei hydrolat z rumianku rzymskiego debiutował u mnie. Takiego jeszcze nie używałam, byłam go więc bardzo ciekawa. Hydrolat pozyskiwany jest z kwiatów rumianku rzymskiego. 100% naturalny, nie zawiera sztucznych barwników i zapachów. Powinien być przechowywany w ciemnym i chłodnym miejscu, najlepiej w lodówce. Produkt odpowiedni do każdego typu cery, szczególnie alergicznej, delikatnej i wrażliwej. Jest bardzo łągodny i pięknie pachnie rumiankiem. Stosowałam go często na zmęczone powieki, dobrze koił skórę. Stanowił świetną bazę do maseczek i peelingów. 
Skład: Anthemis Nobilis Flower Water

Hydrolaty o pojemności 50 ml szybko się skończyły i pozostawiły po sobie miłe wspomnienie. To jakościowo bardzo dobre surowce. Szklane, ciemne buteleczki z pewnością wykorzystam ponownie.

Stosujecie hydrolaty w pielęgnacji?

Pozdrowienia
violka42

sobota, 23 lutego 2019

4 Szpaki cytrusowo - ziołowy dezodorant w kremie

Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że pocenie się jest dobre dla naszego ciała – reguluje jego temperaturę, odprowadza zbędne substancje (aminokwasy, chlorki wapnia, mocznik, sód, potas) i toksyny. Jednak nie jest dobre dla naszego otoczenia, co niestety często daje się zauważyć, a raczej poczuć, szczególnie uciążliwie latem. Dlatego dobry czyli skuteczny i do tego naturalny dezodorant jest niezbędny.  Lubię dezodoranty zarówno w kulce, jak i w kremie. Ponieważ dezodorant Cztery Szpaki to kosmetyk, który nie blokuje naturalnego procesu, jakim jest pocenie zdecydowałam się właśnie na niego. Naprawdę nie wiem, co ta marka w sobie ma, ale uzależnia mnie coraz bardziej.


Składniki aktywne klik:
  • ziemia okrzemkowa – jej głównym zadaniem jest pochłanianie potu i łagodzenie podrażnień. Krzem dobrze wpływa na wygląd i kondycję ludzkiej skóry – wyrównuje jej kolor, zmiękcza ją, pochłania nadmiar sebum, łagodzi podrażnienia.
  • glinka biała –  działa podobnie do ziemi okrzemkowej. Jej głównym zadaniem jest pochłanianie potu i łagodzenie podrażnień. Jest to jedna z najdelikatniejszych glinek, dlatego mogą jej używać osoby o bardzo delikatnej i wrażliwej skórze. Działa odświeżająco. Wspomaga regenerację tkanek.
  • mąka arrowroot (inaczej skrobia z maranty trzcinowej) – sprawia, że skóra staje się delikatniejsza, gładsza. Pomaga leczyć różnego rodzaju otarcia i skaleczenia. Świetnie radzi sobie z pochłanianiem wilgoci (potu).
  • soda oczyszczona – neutralizuje zapachy, działa bakteriobójczo.
  • olej kokosowy – w dezodorancie ma działanie bakteriobójcze i grzybobójcze, a także przyczynia się do leczenia drobnych skaleczeń i mikrourazów skóry oraz… zwyczajnie dba i odżywia skórę pod pachami.
  • masło shea – odżywia i regeneruje skórę oraz, tak jak olej kokosowy, pomaga w leczeniu drobnych ran i skaleczeń. Dodatkowo łagodzi zmiany alergiczne, zmiękcza i wygładza skórę oraz chroni ją przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, takimi jak: słońce, wiatr, chłód. Zawiera również naturalny filtr przeciwsłoneczny (3-4 SPF).
  • olej z wiesiołka – poprawia stan skóry i stymuluje regenerację jej komórek, ma właściwości przeciwzapalne.
  • naturalny olejek eteryczny z  szałwii hiszpańskiej – działa antyseptycznie, dezodorująco, przeciwzapalnie.naturalny olejek eteryczny zielonej cytryny – działa odświeżająco i antybakteryjnie. I oczywiście pięknie pachnie.


Gdy tylko odkręciłam szklany słoiczek z metalową nakrętką poczułam ten orzeźwiający zapach. Jest naprawdę cytrusowo-ziołowy i bardzo pobudzający. Absolutnie nie jest to mocny zapach, jest wyczuwalny, ale nie nachalny. Bardzo mi się podoba. Dodam też, że nie kłóci się z perfumami. Następne zdziwienie, to konsystencja. Gdy zajrzałam do wnętrza słoiczka wydawała mi się bardzo zbita, chcąc to sprawdzić, od razu włożyłam tam palec, co widać na zdjęciu poniżej. 


I tu zaskoczenie. Dezodorant jest mięciutki, milusi. Bez problemu nabieramy odpowiednią jego ilość. Jak go stosowałam? Odpowiednią ilość nabierałam palcami, nie używałam szpatułki, bo tak wolę. Rozcierałam go w palcach, by stał się lekko mokry i nakładałam pod pachami. W konsystencji czuć proszek, nie jest to gładki krem. W niczym to oczywiście nie przeszkadza. Nakładałam go zwykle około godziny 5.45 i do wieczornego mycia nie odczuwałam żadnego dyskomfortu czy osłabienia jego działania. Miałam dni bardzo wytężonej pracy, stresu i biegania w nerwowej atmosferze. Zdał w tych sytuacjach egzamin śpiewająco. Producent obiecuje, że dezodorant wchłania nadmiar potu. I te obietnice spełnia, bo nie miałam mokrych plam na odzieży, ani nie czułam wilgoci w okolicach pach. Dodam jeszcze, że nie podrażnia, jest wydajny i pozwala czuć się świeżo przez długi czas. Pozostaje mi więc tylko jedno stwierdzenie: dla mnie jest to hit w kategorii naturalnych dezodorantów. Lubię bardzo kosmetyki tej marki i nadal twierdzę, że jest ona moim kosmetycznym zachwytem roku. To nie wszystkie cudowności z Naturalny Punkt Widzenia, które umilają mi obecną pielęgnację. Kończę masło mango i namiętnie delektuję się serum z koniczyną. Ostrzegam, że będę jeszcze kusić. 


Znacie ten dezodorant?
Pozdrowienia
violka42

Skład:
Sodium bicarbonate, Butyrospermum Parkii (Shea) Fruit Butter, Potato Starch, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Oeonthera Biennis (Evening Primrose) Seed Oil, Amaranthus flour, Diatomaceous Earth, Glycerin, Montmorillonite,  Citrus Paradisi (Grapefruit) Peel Oil, Salvia Sclarea Oil, Citrus Medica Limonum Oil, Tocopheryl Acetate, Limonene*, Linalool*, Citral*, Geraniol*

*składniki naturalnych olejków eterycznych

czwartek, 21 lutego 2019

Bema Love bio krem liftingujący pod oczy

Marka Bema szturmem wtargnęła do mojej pielęgnacji zachwycając mnie każdym kosmetykiem coraz bardziej. Te włoskie kosmetyki o lekko migdałowo-kwiatowym zapachu i maślanych konsystencjach sprawdzają się bardzo dobrze. Krem pod oczy to kolejny kosmetyk tej marki, który spełnił moje oczekiwania.


Kilka informacji o produkcie ze sklepu Ekozuzu, w którym znajdziecie pozostałe kosmetyki tej marki:

"Aktywny naturalny krem pod oczy Bema Love bio, zapewnia natychmiastową poprawę oznak zmęczenia wokół oczu (cieni i worków) oraz zmarszczek pod oczami. Dzięki lekkiej konsystencji emulsji, wzbogaconej szlachetnymi nitkami szafranu zawierającego antyoksydanty, krem wyraźnie wygładza kontur okaZauważalne efekty poprawionej sprężystości skóry widać po około 2-3 tygodniach regularnego stosowania.
Najwyższe stężenie składników aktywnych:
- Hydrolat z róży damasceńskiej  -
 koi i nawilża, stymuluje regenerację tkanek, wspomaga gojenie, nawilżają skórę, łagodzi podrażnienia
- Woda z kwiatów gorzkiej pomarańczy - wzbogaca skład kremu zastępując wodę,  oczyszcza, tonizuje, zwęża pory i lekko ściąga skórę, ma działanie bakteriobójcze, usuwa wolne rodniki,  ma działanie przeciwzmarszczkowe i przeciwdziała wiotczeniu skóry
- Ekstrakt z kwiatów chabra bławatka  - działanie łagodzące, tonizujące, ściągające i antyoksydacyjne (chroni komórki skóry przed wolnymi rodnikami)
- Masło Shea - działa zmiękczająco, wygładzająco, odżywczo, naturalny filtr przeciwko promieniom UV, nawilża i chroni skórę, koi podrażnienia".


Krem Bema o pojemności 20 ml i delikatnym migdałowo- pudrowym zapachu zamknięty jest w plastikowej tubce z dziubkiem, który dozuje krem cieniutką warstwą. Można więc wycisnąć potrzebną ilość bez problemu. Krem jest w konsystencji lekko maślany, nie jest to typowo maślano-tłusta konsystencja, ale w moim odczuciu bardziej "sucha" w dotyku. To sprawia, że krem bez problemu nakłada się na skórę i po delikatnym wklepaniu od razu się wchłania. Jest więc idealny także rano pod makijaż. Nie roluje się, nie migruje do oczu i nie podrażnia wrażliwej skóry w tych okolicach. U mnie wyraźnie napina skórę, bez efektu niemiłego uczucia ściągnięcia, co bardzo mnie cieszy. Zauważyłam lekkie spłycenie zmarszczek, skóra wygląda na bardziej napiętą i nawilżoną. Wiele kremów liftingujących ma skłonność do przesuszania skóry, ten wręcz przeciwnie nawilża i odżywia. Na szczęście cienie i worki czyli częste problemy skóry wokół oczu mnie nie dotyczą i w tej kwestii się nie wypowiem. Krem sprawdził się u mnie doskonale rano, moja dojrzała skóra jest w dobrej kondycji. Dodam, że zawsze stosuję dwa kremy pod oczy: inny na dzień i inny na noc. Na wieczór wybieram typowo tłuste maślane formuły, które dłużej się wchłaniają i zapewniają mi odpowiednie poczucie komfortu. Marka Bema ma w swojej ofercie wiele ciekawych kosmetyków. Ciągnie mnie do niej mocno i jeszcze żaden kosmetyk mnie nie zawiódł, co oczywiście rodzi apetyt na więcej.


Znacie kosmetyki tej marki?
Pozdrowienia
violka42

Skład:
Rosa Damascena* Flower Water, Citrus Aurantium Amara*Flower Water, Centaurea Cyanus*Flower Water, Butyrospermum Parkii*(Shea)Butter, Candelilla Cera/Candelilla Wax, Olus Vegetable Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Shorea Stenoptera Butter, Cetearyl Glucoside, Cetearyl Alcohol, Coco-Caprylate, Propylheptyl Caprylate, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Glycerin, Oryza Sativa (Rice)Starch, Titanium Dioxide, Mica, Tocopherol, Citric Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Olea Europaea*(Olive)Fruit Oil, Persea Gratissima*(Avocado)Oil, Simmondsia Chinensis*  (Jojoba) Seed Oil, Porphyridium Polysaccharide, Hydrolyzed HibiscusEsculentus Extract, Dextrin, Ilex Paraguariensis Leaf Extract, Sodium Stearoyl Glutamate, Crocus Sativus, Pisum Sativum (Pea) Extract, Avena Sativa *(Oat)Kernel Extract, Sodium Cocoyl Glutamate, Sodium Lactate, Sodium Benzoate, Sucrose Dilaurate, Maltodextrin, Porphyra Umbilicalis Extract, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Xanthan Gum, Parfum***/Fragrance, Linalool**, Limonene**, Geraniol**.
*Da agricoltuta biologica/organic agriculture

**wyciągi z olejków roślinnych

***100% naturalny zapach

wtorek, 19 lutego 2019

Fresh&Natural orzechowy balsam do ciała

Fresh&Natural to manufaktura zrodzona z pasji, z troski o ludzkie piękno oraz z głębokiego zrozumienia naturalnych możliwości tkwiących w zasobach przyrody. Ma w ofercie wiele ciekawych kosmetyków. O balsamie orzechowym naczytałam się tyle zachwytów, że musiałam go w końcu poznać. Opis kosmetyku na stronie sklepu Naturalny Punkt Widzenia, również nie pozostawił mnie obojętną na jego urok: "Delikatny mus-pianka Fresh&Natural daje uczucie lekkości, ale produkt w sam w sobie jest bardzo treściwy. Idealnie nawilża i natłuszcza skórę, jest bardzo wydajny. Już niewielka ilość pozwala nawilżyć ciało. Bogata mieszanka masła shea, masła kakaowego i olei roślinnych – z pestek winogron, migdałowego i arganowego, ma właściwości regenerujące i uelastyczniające. Witamina B5 koi podrażnienia. Masło nawilża i chroni już od pierwszego użycia, pozostawiając skórę miękką i jedwabistą w dotyku.
 
 
Składniki aktywne: 
  • Masło kakaowe zapobiega odparowywaniu wody z naskórka, chroniąc zewnętrzną warstwę skóry przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Uelastycznia skórę i poprawia jej kolor. Bogate w polifenole zapobiega powstawaniu wolnych rodników.
  • Masło shea posiada naturalny filtr UV (SPF 3-4). Jako antyoksydant hamuje proces powstawania wolnych rodników, a także działa wpierająco w leczeniu stanów zapalnych skóry. Dzięki zawartości witamin A, F oraz alantoiny regeneruje naskórek.
  • Olej z pestek winogron nawilża i chroni skórę przed wpływem szkodliwych czynników zewnętrznych. Dzięki dużej zawartości witamin i antyoksydantów nadaje zdrowy kolor i blask skórze. Zawarty w oleju wapń zapobiega rozpadowi włókien kolagenowych odpowiadających za elastyczność skóry.
  • Olej ze słodkich migdałów zawiera kwas oleinowy, linolowy oraz witaminy:  A, B1, B2, B6, D i E. Olej migdałowy stosowany jest w leczeniu egzemy, łuszczycy oraz do skóry suchej, swędzącej i podrażnionej. Używanie regularnie kosmetyków z tym składnikiem nawilża skórę.
  • Olej arganowy wykazuje silne działanie wygładzające i ujędrniające – poprawia elastyczność i jędrność skóry, wspomaga odnowę komórek, przeciwdziała procesom starzenia się skóry i powstawaniu rozstępów, a także regeneruje naskórek. Oprócz tego chroni skórę przed czynnikami zewnętrznymi - regeneruje, przyspieszając gojenie ran, oparzeń i pęknięć skóry".
 
Balsam tak samo cudownie wygląda, jak i działa. Plastikowy słoik z odkręcanym metalowym wieczkiem po otwarciu kradnie serce. Zapach orzechów od razu nastraja optymistycznie, a konsystencja zachęca do natychmiastowego wypróbowania. Nie sposób się oprzeć. To delikatny mus, który w kontakcie ze skórą staje się bardziej treściwy, gładko sunie po skórze pozostawiając na niej przyjemny, ale nie tłusty film. Skóra jest od razu przyjemnie nawilżona i pachnie przez dłuższy czas. Nie jest to w moim odczuciu bardzo mocny zapach, jest apetyczny i wyczuwalny na skórze. To, co bardzo mi się podoba, to wrażenie wilgotności na skórze, czuć to ukojenie i nawilżenie. Z racji konsystencji balsam jest też wydajny i pozwala cieszyć się nim dłużej. Skóra jest w bardzo dobrej kondycji, nie ma przesuszeń i podrażnień, o które nietrudno w zimne dni. To wspaniały sojusznik w walce o miękką i gładką skórę. Dołączam do grona wielbicielek orzechowego balsamu do ciała. W zapasie mam jeszcze malinowy, już się cieszę na myśl o tym, że niedługo go otworzę.
 
 
Znacie kosmetyki tej marki?
Pozdrowienia
violka42
 
Skład:
Aqua, Theobroma Cacao Seed Butter EKO, Vitis Vinifera Seed (Grape) Oil, Butyrospermum Parkii (Shea Butter) Fruit FAIR TRADE i EKO, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, D-panthenol, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Methyl Glucose Sesquistearate, Gluconolactone, Sodium Benzoate, Theobroma Cacao Seed Powder, Argania Spinosa Nut (Argan) Oil EKO, Tocopherol Acetate, Xanthan Gum, Parfum
Produkt konserwowany witaminą E oraz ekologicznym konserwantem certyfikowanym przez ECOCERT. 

sobota, 16 lutego 2019

Natura Receptura peeling i maseczka DIY

Od dłuższego już czasu stosuję surowce od Natura Receptura. Głównie używałam je osobno (oleje, hydrolaty), ale pokusiłam się też na proste w wykonaniu peelingi oraz maseczki. Metodą prób i błędów, trochę eksperymentując doszłam do zadowalających mnie efektów.
 
Peeling kokosowy od razu mnie zachwycił. To "100% naturalny peeling kokosowy powstały w wyniku wysuszenia miąższu kokosa, a następnie jego zmielenia. Jest drobnoziarnisty i działa jak peeling mechaniczny złuszczający martwy naskórek i pobudzający mikrokrążenie skóry. Nie zawiera sztucznych barwników i zapachów". Pachnie kokosem, jest więc idealny dla miłośników tego zapachu.
 
Do wykonania poniższego peelingu do twarzy użyłam  2 miarki peelingu i dodałam oleju z nasion dzikiej róży w ilości potrzebnej do uzyskania odpowiedniej konsystencji.
 

Na spryskaną hydrolatem z kwiatów rumianku skórę twarzy nałożyłam peeling i masowałam skórę zgodnie z zaleceniem producenta przez 5 minut, następnie spłukałam go letnią wodą. Skóra była niesamowicie gładka i miękka w dotyku. Zapach kokosa uprzyjemniał aplikację.  
 

Stosowałam takie peelingi dwa razy w tygodniu: raz kokosowy, raz z pestek czarnej porzeczki zmieniając rodzaj oleju: raz z nasion dzikiej róży, raz arganowy, innym razem z nasion malin. Hydrolat z reguły rumiankowy, ale i też różany więc szybko się skończyły. Efekt wygładzenia skóry bardzo mi odpowiadał.
 
Uwielbiałam także maseczki z glinki niebieskiej. To "100% naturalna glinka niebieska jest bardzo drobno zmielona i przyjmuje postać proszku o wyjątkowo pięknym niebieskim kolorze. Glinka niebieska pozyskiwana jest ze skał krzemionkowo-glinowych i zawiera całe bogactwo mikro- i makroelementów, m.in. cynk, krzem, magnez, żelazo, wapń i kobalt, który to właśnie nadaje jej niezwykłe niebieskie zabarwienie. Podobnie jak glinka biała jest bardzo delikatna i wykazuje działanie ściągające, regenerujące i dotleniające. Nie podrażnia skóry ani nie pozbawia jej bariery ochronnej. Rozjaśnia przebarwienia i plamki potrądzikowe. Pochłania zanieczyszczenia. Już po jednym zastosowaniu skóra nabiera blasku. Jest to absolutny hit w rozjaśnianiu cery."
 
Odpowiednią ilość odmierzonej miarką glinki wsypałam do miseczki, dodałam hydrolatu z kwiatów rumianku i kilka kropli oleju, tutaj przykładowo z nasion dzikiej róży.



Tak przygotowaną maseczkę nałożyłam pędzelkiem do maseczek na skórę twarzy na 15 minut. Dodatek oleju powodował, że maseczka prawie wcale nie zasychała. Zdjęcie nie oddało w całości koloru maseczki, jest ona bardziej niebieska. 


Po zmyciu maseczki z twarzy efekt mnie zaskoczył. Skóra gładka, pory zwężone, wygląda po prostu zdrowo. Mojej skórze glinki bardzo służą. Tutaj również maseczki stosowałam  dwa razy w tygodniu i dodawałam różne warianty olei i hydrolatów. Jest to w miarę łatwe do wykonania i daje mnóstwo możliwości.  W tym temacie jednak dopiero raczkuję. Po szczegóły dotyczące poszczególnych surowców zapraszam na stronę Natura Receptura. Znajdziecie tam mnóstwo niezbędnych informacji.
 
Tworzycie proste receptury czy oddajecie się bardziej złożonym recepturom?
 
Pozdrowienia
violka42

piątek, 15 lutego 2019

4 Szpaki peeling słona lawenda

Mydlarnia 4 Szpaki kusiła mnie swoim asortymentem już od dawna. Pierwszym kosmetykiem tej marki, który stosowałam był hydrolat makowy. Muszę przyznać, że tym hydrolatem Mydlarnia 4 Szpaki mnie kupiła. Było więc tylko kwestią czasu, że sięgnę po ich kolejne kosmetyki. Teraz zachwycam się peelingiem słona lawenda.
 
Opis peelingu zdecydowanie zachęca do wypróbowania.
"Peeling Słona Lawenda z dwoma rodzajami soli: morską i himalajską jest niezwykle funkcjonalnym kosmetykiem, jest kosmetykiem wielofunkcyjnym. Oprócz soli znajduje się też olej kokosowy, masło shea, olej ze słodkich migdałów, wosk candelilla, które tworzą wspaniałą, lekką i odżywczą warstwę, za którą Twoja skóra będzie Ci niepomiernie wdzięczna. Tworzą tak zwany film".


Peeling jest niebywale przyjemny w stosowaniu. Dołączoną do peelingu łyżeczką nabieram odpowiedną ilość kosmetyku i nakładam na ciało. Konsystencja jest zwarta, raczej tłusta w dotyku więc dobrze się nakłada. Peeling jest też wydajny. Zapach lawendy i cytryny uprzyjemnia dodatkowo aplikację. Zachwycił mnie też kolor. Niespotykany. Jak piszą twórcy tego dzieła, do peelingu wmiksowano jeszcze niebieską glinkę francuską, która jest bombą mineralną. Stąd ten niebiański kolor. Uwielbiam ten lawendowy peeling. To takie wielkie zaskoczenie i przyjemność w jednym. Konkretnie złuszcza, wygładza skórę aż miło i do tego cudnie pachnie i wygląda. Jest solny, to miła odskocznia od cukrowych, które przeważnie stosuję. Nie pozostawia tłustej warstwy, ale przyjemnie otula. Balsamu już nie muszę stosować. Lubię bardzo to cudeńko.

 
Używam obecnie kilka kosmetyków tej marki i przyznaję, że to mój zachwyt roku. Z pewnością o nich napiszę. Kosmetyki 4 Szpaki znajdziecie między innymi w Naturalny Punkt Widzenia. Muszę przyznać, że paczka z tego sklepu, którą pokazywałam na Instagramie skrywała same skarby.  Znacie kosmetyki tej marki?
 
Pozdrowienia
violka42
 
Skład:
Maris sal, Caprylic/Capric  Trigliceryde, Sodium Chloride, Butyrospermum Parkii Butter, Prunus Amygdalus Dulcis (sweet almond) oil,  Blue Kaolin Clay, Glycerin, Candelilla Cera, Lavendula Augustifolia oil, Lemon (Citrus Medica Limonum) Peel Oil, linalool*, limonene*, citral*
* składniki naturalnych olejków eterycznych