niedziela, 27 stycznia 2019

Bema Love bio krem z Nagietka - mój HIT

Marka Bema szturmem zdobyła mój i mojej rodziny zachwyt. Każdy kosmetyk tej marki mnie zachwyca. I nic dziwnego, że w kolejce po te kosmetyki ustawiły się także moje dzieci. Krem nagietkowy znika w tempie oszałamiającym i już kończymy drugie opakowanie. To, o czym zapewnia producent dostaliśmy z nawiązką.
" Naturalny krem nagietkowy Bema Love bio przynosi natychmiastową ulgę i poprawę kondycji skóry, łagodzi świąd, likwiduje zaczerwienienia. Zmiękcza zrogowaciałą skórę na stopach, łokciach i kolanach, leczy spierzchnięte dłonie, wygładza i rozjaśnia naskórek. Doskonały w codziennej pielęgnacji cery, idealnie sprawdzi się przy skórze suchej, podrażnionej, odwodnionej, mało elastycznej i zwiotczałej. Rekomendowany dla skóry wrażliwej i problematycznej. Krem z nagietka Bema Love bio zawiera ekstrakty z nagietka lekarskiego, kory brzozy, wierzby oraz juki. Może być stosowany na wrażliwą skórę dzieci, zwłaszcza w miejscach podrażnionych stosowaniem pieluch. Stanowi ponadto idealny produkt dla osób dorosłych o suchej skórze z tendencją do pierzchnięcia. Krem nagietkowy Bema Love bio można wykorzystywać również jako balsam po goleniu. Idealny naturalny krem na noc regenerujący suchą, wrażliwą i problematyczną cerę. Krem z nagietka Bemy cechuje działanie przeciwzapalnie, bakteriobójcze, zmiękczające i przyśpieszające gojenie ran".
 

Krem ma idealną budyniową konsystencję o miłym słodko-migdałowym nienachalnym zapachu. Konsystencja sprawia, że jest bardzo łatwy do nałożenia na twarz lub problematyczne miejsca na ciele. Ma taki lekko "mokry" poślizg, jest więc także bardzo wydajny. Super chroni twarz przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Stosuje go oprócz mnie mój syn i nastolatka więc jest dobrym rozwiązaniem dla całej rodziny. Nie podrażnia, nie zapycha, nie przesusza, a wręcz przeciwnie - koi, nawilża i chroni. Pozostawia miękką i elastyczna skórę gładką w dotyku.
Jednak kocham go najbardziej za efekt leczniczy, tak - leczy uszkodzenia naskórka fenomenalnie. Mój syn ma tendencje do łuszczenia naskórka na palcach stóp, bardzo bolesnego i uciążliwego. Smarowałam mu stopy kremem nagietkowym przed snem, po kilkunastu dniach wszystkie pęknięcia i otarcia zagoiły się, stopy ma gładkie i jak na razie problem nie wraca. Jestem zachwycona jego działaniem, nadaje się do twarzy, rąk i stóp. Jest także swoistym remedium na problemy skórne. Sprawdźcie koniecznie ten krem. Kosmetyki Bema kupicie w Ekozuzu, kupowałam tam już kilka razy i zawsze byłam zadowolona z zakupów. Kończę już moje kosmetyki Bema z ostatnich zakupów więc pewnie niedługo czas na nowości.
 
Znacie kosmetyki tej marki?
 
Pozdrowienia
violka42
 
Skład:
Aqua/Water, Cetearyl Glucoside, Propylheptyl Caprylate, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Glycine Soja* (Soybean) Oil, Oryza Sativa (Rice)Germ Oil, Dicaprylyl Carbonate, Potassium Cetyl Phosphate, Cocoglycerides, Calendula Officinalis* Flower Extract, Yucca Glauca Extract, Glyceryl Caprylate, Kaolin, Salix Alba (Willow) Bark Extract, Tocopherol, Citric Acid,  Olea Europaea*(Olive)Fruit Oil, Helianthus Annuus*( Sunflower)Seed Oil, Butyrospermum Parkii* (Shea) Butter, Saccharomices/Copper Ferment, Saccharomices/Magnesium Ferment, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Parfum/Fragrance. *prodotto da agricoltura biologica/organic agriculture
 

niedziela, 20 stycznia 2019

Postanowienia noworoczne - tak czy nie?

Postanowienia noworoczne to jak wszędzie widać niezbędny element początku roku. Dzisiaj już do tego podchodzę inaczej niż w poprzednich latach. Nie twierdzę, że mam coś przeciwko takim postanowieniom. Wszystko jak zawsze zależy od naszego podejścia do tematu. Zawsze spisywałam postanowienia noworoczne na kartce i chowałam w czeluściach szuflady, by pod koniec roku sprawdzić, co udało się z tej listy zrealizować. Cóż, było przeważnie, jak zawsze. 


Ostatnio znalazłam w dawno nieczytanej książce listę postanowień z 2005 roku. Nie różniłaby się wiele od listy z 2019 roku gdybym taką chciała spisać. Dlatego tego nie robię, nie w tej formie. Zmieniłam się przez te lata, albo po prostu zmieniły mi się priorytety. Z pewnych rzeczy wyrosłam, a do innych nabrałam dystansu. Dystansu do siebie. Dlatego nastawiam się na planowanie. Krótszy czas realizacji po prostu bardziej mnie motywuje, rok to tak długo, myślę, że mam jeszcze tyle czasu i wychodzi jak wychodzi. Spisuję plan najdłużej kwartalny i trzymam za siebie kciuki. Mniejsze cele łatwiej mi osiągnąć. Planowanie to także znalezienie czasu dla siebie od zaraz. Cieszą mnie małe rzeczy, chwila z książką, uśmiech dzieci, czas z rodziną. Odkładam więc frustrację z niespełnionych rocznych postanowień na bok. Są rzeczy ważne i mniej ważne. Jeśli potrafimy znaleźć złoty środek to już połowa sukcesu. Jak wiecie uwielbiam czytać. Mam niewiele czasu na czytanie, głównie czytam w autobusie w drodze z pracy do domu. Staram się wygospodarować czas na czytanie również w domu.
I mimo, że w życiu różnie bywa z tym czasem, to jednak się udaje.
W 2018 roku przeczytałam 33 książki. Były wśród nich też, tzw "cegły". Czy to dużo czy mało? A jakie ma to znaczenie? Liczy się sama przyjemność czytania. I tak do tego podchodzę, nie biję tu przecież rekordów. Czasem sami się nakręcamy, zupełnie niepotrzebnie. Dlatego warto nauczyć się odpuszczać sobie, innym...
Tak właśnie to widzę.
Robicie postanowienia noworoczne?

Pozdrowienia
violka42

sobota, 19 stycznia 2019

be organic żel pod prysznic mango&aloes

W mojej łazience królują naturalne mydła, ale lubię od czasu do czasu zamienić je na żele pod prysznic. Wybieram takie, które dają przyjemność i relaks oczywiście z naturalnym składem. Wiedziałam, że jeżeli w opisie jest mango to będzie to strzał w dziesiątkę. Żel pod prysznic mango&aloes to prawdziwy kąpielowy umilacz. Kocham zapach mango.


Składniki aktywne:
"Ekstrakt z mango jest źródłem witaminy C , E i B co czyni go doskonałym przeciwutleniaczem. Ma on zdolność do wychwytywania wolnych rodników chroniąc skórę przed skutkami zanieczyszczenia środowiska. Ponadto stymuluje syntezę kolagenu w skórze działając przeciwstarzeniowo.
Ponadto żel pielęgnuje i nawilża Twoje ciało dzięki zawartości ekstraktu z aloesu, który ma działanie łagodzące, ochronne, i regenerujące komórki naskórka. Działa też przeciwzapalnie dlatego polecany jest do cery wrażliwej lub podrażnionej. 
Olej Inca Inchi zawarty w formule żelu pod prysznic  czyni skórę elastyczną i odżywioną nadając jej miękkość i nawilżenie".

Jest to gęsty żel o zniewalającym zapachu mango. Pieni się obficie, dobrze myje i pielęgnuje skórę. Nie podrażnia i co ważne nie wysusza skóry. Kąpiel to prawdziwa przyjemność. Zapach mango jest zdecydowany, ale nie drażniący, w łazience pachnie jeszcze długo. Co więcej można napisać o żelu pod prysznic. Myje jak trzeba, pięknie pachnie i jest wydajny. Tyle i aż tyle. Ten żel to sama przyjemność stosowania. Uwielbiałam go ja i cała rodzina. Polecam z całego serca, bo pielęgnacja ma być przyjemnością, a nie obowiązkiem.
Znacie ten cudownie pachnący żel?

Pozdrowienia
violka42

wtorek, 15 stycznia 2019

Pierwsze nowości w Nowym Roku - Natura Receptura

Nowy Rok zaczynam od nowości, które zawitały do mnie ze sklepu Natura Receptura. "Sklep ten został założony przez pasjonatów zdrowej i naturalnej pielęgnacji ciała. Pomysł zrodził się z chęci dbania o ludzkie piękno poprzez czerpanie z przyrody tego, co najlepsze - naturalnych surowców i półproduktów służących do własnoręcznego wytwarzania kosmetyków metodą diy - zrób to sam". Oferta sklepu bardzo mi się podoba, mamy do wyboru peelingi roślinne, glinki, hydrolaty, składniki aktywne, oleje i masła oraz olejki eteryczne. Z bogatej oferty sklepu wybrałam surowce niezbędne w pielęgnacji dojrzałej skóry.


Szklane, ciemne opakowania, etykiety z niezbędnymi informacjami, data ważności umieszczona na opakowaniach i przystępne ceny jak najbardziej na plus Świat surowców i półproduktów naturalnych nie jest mi obcy, dlatego chętnie sprawdzę te nowości. Głównie nastawiam się na tworzenie peelingów oraz maseczek, ale kto wie, może skuszę się też na trudniejsze receptury.  


Tworzycie własne kosmetyki?

Pozdrowienia
violka42

niedziela, 13 stycznia 2019

Mokosh hydrolat roża

Hydrolat różany to chyba jedyny kosmetyk, który od lat mam ciągle w łazience. W mojej pielęgnacji przewinęło się już mnóstwo tych hydrolatów i do wielu z nich wciąż wracam. W pielęgnacji dojrzałej skóry są niezastąpione. Moja skóra je uwielbia, a ja uwielbiam ten otulający i zmysłowy zapach. Tak, róża niejedno ma imię. Raz jest słodka, raz gorzka, raz ostra lub delikatna, jeszcze może być subtelna lub prawie niewyczuwalna. Bogaty asortyment. Właśnie hydrolat marki Mokosh jest taki nieoczywisty. To skoncentrowany i aktywny hydrolat różany na bazie krystalicznej wody źródlanej.
 
 
Hydrolat dobrze odświeża skórę i działa kojąco. Lekko napina skórę, jest bardziej skoncentrowany niż inne hydrolaty. I tutaj może podrażnić. Pierwszy raz moja skóra była zaczerwieniona, potem już nie miałam tego problemu. Rzadko mam taką reakcję na hydrolat różany, na szczęście była to jednorazowa reakcja. Może w tym dniu moja skóra była bardziej wrażliwa niż zwykle. Po kilku dniach wróciłam do niego i było wszystko w porządku. Używałam go solo jak i do mieszanek glinkowych. Sprawdzał się dobrze. Zapach jest delikatny, nie jest to typowy zapach róż, w moim odczuciu to bardziej różano-herbaciany i bardziej słodki zapach, więc dla osób, które nie przepadają za typowym zapachem róż będzie dobrą alternatywą. W lecie idealnie odświeżał po schłodzeniu w lodówce. Sprawdzę, też inne hydrolaty tej marki, bo jak na razie królują u mnie peelingi tej marki.
Znacie kosmetyki Mokosh?
 
Pozdrowienia
violka42
 
Skład:
Rosa Damascena Flower Water, Citric Acid* Potassium Sorbate* Sodium Benzoate*

 

wtorek, 8 stycznia 2019

Natessance szampon anty age z olejkiem arganowym i botaniczną keratyną oraz odżywka do włosów z olejem rycynowym i keratyną roślinną

Marka Natessance bardzo mnie ciekawiła. Głównie byłam zainteresowana pielęgnacją włosów i dlatego poznanie marki zaczęłam od kupienia duetu czyli szamponu i odżywki do włosów. Kosmetyki te właśnie zdenkowałam, pora więc podzielić się wrażeniami. Natesance „to francuska marka specjalizująca się w używaniu naturalnych składników aktywnych, tworzy i rozwija organiczne kosmetyki dla dorosłych i dzieci od roku 2003. Produkty są certyfikowane przez ECOCERT i COSMEBIO. Markę zbudowano według idei, że każdy członek rodziny powinien mieć wolność wyboru naturalnej pielęgnacji i higieny. Produkty Natessance:
- nie zawierają składników alergizujących, syntetycznych barwników, silikonów czy parafiny
- nie zawiaerają SLS (sodium lauryl sulfate)
- nie zawierają parabenów;
- nie zawierają silikonu;
- zostały przetestowane pod kontrolą dermatologiczną;
- nie są testowane na zwierzętach.
- 1% obrotów przeznaczonych jest na wspieranie organizacji dbającej o środowisko naturalne – 1% For the Planet”.


Zarówno opis szamponu jak i odżywki na stronie sklepu klik przekonał mnie do zakupu.
„Szampon Natessance o odżywczej kremowej formule jest rekomendowany do włosów normalnych i suchych. Formuła składająca się w 95% ze składników naturalnych oczyszcza włosy delikatnie. Włosy stają się błyszczące, miękkie i chronione. Wzbogacony tłoczonym na zimno olejem arganowym bogatym w witaminę E oraz kwasy omega 3 i 6 (nienasycone kwasy tłuszczowe), zawiera także roślinną keratynę, która wzmacnia i rekonstruuje wewnętrzne włókna włosów.
Włosy zyskują objętość, połysk i zdrowie. Bez siarczanów, parabenów czy silikonów”.


Szampon o cudownej mleczno-kremowej formule i migdałowo kwiatowym zapachu uwodzi i sprawia, że mycie włosów jest bardzo przyjemną czynnością. Bardzo dobrze się pieni i oczyszcza włosy, po spłukaniu moje włosy, jak w przypadku większości naturalnych szamponów wymagają użycia odżywki do włosów. Ważne jest również to, że szampon nie podrażnia skóry głowy, nie wysusza skóry, pozostawia włosy błyszczące i zadbane. Bardzo go polubiłam.

Skład:
Aqua (Water), Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Cetrimonium Chloride, Sodium Chloride, Decyl Glucoside, Sorbitan Caprylate, Argania Spinosa Kernel Oil, Benzyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Xanthan Gum, Sodium Cocoyl Glutamate, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Parfum (Fragrance), Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, CI 77891 (Titanium Dioxide), Lactic Acid, Hydrolyzed Wheat Protein, Linalool, Sodium Benzoate, Sodium Hydroxide.


Odżywka do włosów z olejem rycynowym i keratyną roślinną wspaniale uzupełnia działanie szamponu.
„Regenerująca linia z olejem rycynowym i keratyną roślinną pomaga włosom odzyskać blask i zdrowie. Połączenie dwóch potężnych składników odżywczych dla włosów jakimi są keratyna roślinna oraz olej rycynowy działa na włosy głęboko odżywczo. Olej rycynowy był używany już w starożytności przez królową Kleopatrę, która doskonale wiedziała jak dbać, chronić i wzmacniać włosy. Roślinna keratyna powoduje że włosy nie puszą się, rewitalizuje je wzmacnia i nawilża. Zawiera także odżywcze oleje kokosowy i jojoba”.


Odżywka jest kremowa, gęsta i nie spływa z włosów. Lubiłam pozostawić ją na włosach dłużej, wtedy dawała dobre efekty. Włosy rozczesywały się bez problemu, po wysuszeniu były gładkie, błyszczące i miękkie w dotyku. W tej odżywce cudowny był tez zapach. Ziołowy, ale taki nieoczywisty przywodzący na myśl kwitnące łąki. Takie perfumy o zapachu natury chciałabym mieć…

Skład:
Aqua (Water), Cetearyl Alcohol, Glycerin, Ricinus Communis (Castor Seed) Oil, Cetrimonium Chloride, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Inulin, Coco-Caprylate, Parfum (Fragrance), Benzyl Alcohol, Cetearyl Glucoside, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Limonene, Hydrolyzed Wheat Protein, Hexyl Cinnamal, Linalool,  Lactic Acid,, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Sodium Hydroxide, Sodium Benzoate


Ten duet do włosów okazał się bardzo przyjemny oraz skuteczny w pielęgnacji moich włosów. Moje włosy wyglądają zdrowo i myślę, że jeszcze do tego szamponu i odżywki kiedyś wrócę. Marka jest zdecydowanie warta dalszego poznania.

Znacie kosmetyki tej marki?

Pozdrowienia
violka42


niedziela, 6 stycznia 2019

VIANEK odżywczy płyn micelarny i tonik 2 w 1

VIANEK nasz polski z natury. Od czasu do czasu kosmetyki tej marki pojawiają się i w mojej pielęgnacji. Produkty VIANEK z serii pomarańczowej charakteryzują się silnym działaniem odżywczym. Tym razem zdenkowałam odżywczy płyn micelarny i tonik 2 w 1.
 " Delikatny preparat łączy w sobie funkcje płynu micelarnego, skutecznie usuwającego makijaż oraz toniku o działaniu nawilżającym i kojącym. Przeznaczony do każdego rodzaju skóry. Dzięki zawartości oleju rokitnikowego, oleju z pestek moreli i lecytyny sojowej, odżywia i pozostawia ochronną warstwę, która zapobiega przesuszeniu skóry. Ekstrakt z nagietka i panthenol łagodzą podrażnienia i przywracają komfort skórze po demakijażu".

 
Płyn micelarny stosuję głównie do demakijażu oczu. Ten rodzaj kosmetyku sprawdza się u mnie idealnie dlatego płyn micelarny to nieodzowny kosmetyk w mojej pielęgnacji. Zwykle bez zarzutu zmywa makijaż i oczyszcza skórę. Płyn VIANKA dobrze zmywa makijaż, nie podrażnia skóry, nie powoduje mgły na oczach. Jest delikatny dla wrażliwej skóry wokół oczu. Sprawdza się w wieczornym demakijażu. Pachnie bardzo przyjemnie, tak lekko owocowo. Zapach tej odżywczej serii przypadł  mi do gustu. Nie stosowałam go jako tonik ponieważ w tej kategorii mam innych faworytów.
Lubicie kosmetyki tej marki?
 
Pozdrowienia
violka42
 
Skład:
Aqua, Decyl Glucoside, Glycerin, Calendula Officinalis Flower Extract, Propanediol, Panthenol, Prunis Armeniaca Kernel Oil, Hippophae Rhamnoides Oil, Lecithin, Citric Acid, Phytic Acid, Cocamidopropyl Betaine, Benzyl Alcohol, Parfum, Dehydroacetic Acid, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Lilial, Coumarin.

czwartek, 3 stycznia 2019

Phenomé EXFOLIATING facial paste

W ubiegłym roku postanowiłam odnowić swoją znajomość z marką Phenome. Kupiłam więc kilka kosmetyków tej marki i namiętnie używałam. Mam już wśród nich swoich ulubieńców. Jednym z nich jest pasta peelingująca do oczyszczania skóry z delikatnymi drobinkami ryżu i kwarcu oraz białą glinką.


Opis produktu przekonał mnie do zakupu "Doskonały preparat oczyszczający, polecany do każdego rodzaju skóry. Skutecznie usuwa zanieczyszczenia oraz martwe komórki naskórka, odblokowuje pory, pozwalając skórze na lepszą absorbcję składników aktywnych Twojego ulubionego kremu. Zawiera organiczny puder z ryżu oraz drobinki zmielonego kwarcu, które doskonale radzą sobie z usuwaniem suchych i zrogowaciałych fragmentów naskórka. Specjalnie dobrane aktywne kompleksy roślinne oraz organiczne oleje z pierwszego tłoczenia działają łagodząco i odżywczo na skórę. Naskórek pozostaje aksamitnie gładki i miękki w dotyku, idealnie przygotowany do kolejnych zabiegów pielęgnacyjnych".


Pasta ma postać beżowego kremu, piaskowego w dotyku o przyjemnym ziołowym aromacie. Bez problemu nakłada się na skórę i z niej nie spływa. Nakładałam grubszą warstwę i przystępowałam do masowania skóry twarzy i szyi. Masaż z uwagi na kremową konsystencję jest przyjemny, mam uczucie jakbym szorowała skórę piaskiem. I mimo, że wydawałoby się, że jest to delikatny peeling, to w moim odczuciu tak nie jest. Można samemu dozować siłę tarcia, mi na początku zdarzało się przesadzić. Dodam, że moja skóra ma tendencję do przesuszania i reguły wybieram enzymatyczne peelingi. Po dłuższej chwili spłukiwałam pastę z twarzy i byłam zaskoczona efektem. Skóra gładka i miękka w dotyku, rozjaśniona, pory zwężone. Dla mojej skóry był wystarczający. Lubiłam ten kosmetyk bardzo i z żalem go wykończyłam.

Lubicie kosmetyki tej marki?

Pozdrowienia
violka42

Skład: 
Citrus Limon Peel Water**, Rosa Damascena Flower Water**, Dicaprylyl Carbonate**, Dicaprylyl Ether**, Kaolin**, Oryza Sativa Starch**, Glycerin**, Cocos Nucifera Oil**, Glyceryl Stearate**, Cetearyl Alcohol**, Cetearyl Glucoside**, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Macadamia Ternifolia Seed Oil*, Pumice**, Benzyl Alcohol, Prunus Amygdalus Dulcis Oil**, Aqua**, Parfum**, Tocopherol**, Sodium Stearoyl Glutamate**, Gluconolactone**, Xanthan Gum**, Caramel, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract**, Ananas Sativus Fruit Extract**, Citrus Paradisi Fruit Extract**, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract**, Citrus Aurantium Dulcis Fruit/Peel Extract**, Cedrus Atlantica Leaf Extract**, Hamamelis Virginiana Bark Extract**, Mentha Piperita Leaf Extract**, Chamomilla Recutita Flower Extract*, Calcium Gluconate, Carica Papaya Fruit Extract*, Citric Acid**, Dehydroacetic Acid, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Geraniol***, Limonene***, Linalool***
 
*Certified Organic **Natural Origin Ingredients ***Components of Natural Essential Oils

wtorek, 1 stycznia 2019

Kosmetyczne hity 2018 roku... D’ALCHEMY, Mokosh, Madara, Babo, 4Szpaki, Helixium, Polny Warkocz, Laboratorium Cosmeceuticum, Bema Cosmetici, Couleur Caramel

Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę. Najwyższy już czas przedstawić kosmetyczne hity ubiegłego roku. W roku 2018 również poznałam wiele ciekawych oraz skutecznych kosmetyków. Wybór tych najlepszych nie był łatwy. Wyjątkowo w tym roku zdecydowana większość kosmetyków była hitem. Wybranie kilku z nich okazało się bardzo trudne. Jak zwykle stosuję zasadę, że wybieram te, które mnie oczarowały od pierwszego spojrzenia lub użycia oraz nie pozwoliły o sobie zapomnieć. Było ich jednak tak wiele. Dlatego te, które wybrałam, to moje absolutne hity. Kolejność zachwytów od początku 2018 - do końca roku.
D’ALCHEMY koncentrat pod oczy klik
Koncentrat pod oczy niwelujący oznaki starzenia uwodzi od pierwszego kontaktu. Konsystencja masełkowa czyli taka, jaką lubię najbardziej z pozoru wydaje się gęsta i ciężka, po kontakcie ze skórą zmienia się w aksamitną i gładko sunie po skórze. Delikatnie wklepuję krem, skóra staje się jedwabista i aksamitnie gładka. Cudo. To, co mnie najbardziej urzeka w tym kremie to efekt tak zwanego "wypoczętego oka". Niewiele kremów mi to zapewniało.
Mokosh peeling solny do ciała pomarańcza z cynamonem klik
  
Ten peeling to mistrzostwo świata. Wszystko mnie w nim urzeka. Piękny żółty kolor, zapach oszałamiający czyli pomarańcze, cytrusy i cynamon. Mieszanka wybuchowa. Konsystencja miękka, bez problemu się nakłada, nie ucieka z palców i gładko sunie po skórze wyzwalając eksplozję przyjemności. Peeling nie jest mega ostry, raczej średni, dla mojej płytko unaczynionej skóry odpowiedni. Można także samemu dozować siłę tarcia. Pozostawia delikatną, ale nie tłustą warstewkę na skórze. Nie ma potrzeby nakładania balsamu na ciało. Skóra jest niesamowicie gładka i miękka, pachnie długo po użyciu peelingu pomarańczami. Cieszy oczy, nos i jego działanie w pełni mnie satysfakcjonuje.
MADARA CITY ANTI POLLUTION miejski krem CC przeciw zanieczyszczeniom SPF 15 z kwasem hialuronowym Light beige klik
Krem miejski CC to w moim odczuciu połączenie kremu z podkładem. Nie jest więc to w żadnym wypadku ciężki do nałożenia produkt. Wręcz przeciwnie. Konsystencja lekkiego kremu bardzo dobrze się rozsmarowuje na twarzy, po chwili dopasowuje się do karnacji skóry. Mój odcień Light Beige to w miarę jasny odcień. Bardzo dobrze kryje piegi i przebarwienia, ale bez efektu maski. Jestem tym kremem zachwycona, to dla mnie hit w tej kategorii kremów.
BABO przeciwzmarszczkowe serum do twarzy klik
Jest to gęsty żel, który nie spływa z pipetki i dobrze trzyma się skóry. W moim odczuciu prawie bezzapachowy. Dobrze się nakłada, jego konsystencja ułatwia aplikację, gładko sunie po skórze, nie ma uczucia tępości wręcz ślizga się po skórze. Od razu po nałożeniu czuć nawilżenie skóry. Przez chwilę odczuwam lepkość, która szybko znika. Skóra jest gładka, miękka w dotyku. Nałożony na serum krem nie roluje się, dobrze współgra z serum, które stosowałam głownie rano chociaż czasem i wieczorem. Po ponad miesiącu stosowaniu zauważyłam wyraźną różnicę w wyglądzie skóry.
Mydlarnia 4 Szpaki hydrolat makowy klik
Hydrolat zamknięty w szklanej kobaltowej butelce z atomizerem skrywa prawdziwy skarb. Jest niezwykle odświeżający o subtelnym herbacianym aromacie. Atomizer rozpyla mgiełkę i nie zacina się. Idealnie tonizuje skórę. Ale to nie wszystko. To, co zachwyciło mnie najbardziej to fakt, że hydrolat makowy powoduje tak niesamowicie aksamitną gładkość skóry, że z przyjemnością głaszczę moją twarz nie mogąc się nadziwić tej gładkości. Mimo mojego uwielbienia dla hydrolatów różanych, które kocha moja skóra, hydrolat makowy również stawiam w pierwszym rzędzie.
MADARA AGE DEFYING SUNSCREEN przeciwzmarszczkowy krem z filtrem SPF 30 do twarzy klik
Krem zamknięty w podręcznej tubce zaskakuje od razu po otwarciu. Jest dość ciemny, z początku obawiałam się, że będzie za ciemny, jednak idealnie pasuje nawet mojej jasnej skórze. Konsystencja lekkiego fluidu o cudownym zapachu, słodko kwiatowym uprzyjemnia aplikację. Szukałam takiego połączenia na lato i znalazłam. Jestem tym kremem zachwycona. Mam ochronę, prewencję i przyjemność w jednym.
Helixium plyn micelarny klik
Płyn dobrze zmywa makijaż, nie podrażnia skóry, nie powoduje mgły na oczach. Jest delikatny dla wrażliwej skóry wokół oczu. Przemywałam nim w pierwszym etapie demakijażu skórę twarzy, szyi i dekoltu. Płyn odświeża i przygotowuje skórę do dalszych etapów pielęgnacji. Skóra jest gładka i miękka w dotyku, zauważyłam nieznaczne rozjaśnienie przebarwień i ujednolicenie kolorytu skóry. Miałam pewne opory przed kosmetykami ze śluzem ślimaka. Ten właśnie płyn przełamał moje obawy i nieuzasadnione, jak teraz uważam opory. 
 Polny Warkocz klik oraz Laboratorium Cosmeceuticum



  
Polny Warkocz rumiankowa esencja micelarna. Uwielbiam. Kilka opakowań już za mną i nadal się zachwycam. Płyn o delikatnym zapachu rumianku jest niezwykle skutecznym płynem do demakijażu. Nie podrażnia, nie szczypie w oczy. Usuwa makijaż bezproblemowo. O hydrolatach Cosmeceuticum jeszcze nie napisałam, ale to nadrobię. To jedne z najlepszych, jakie stosowałam. Skoncentrowane, skuteczne i dające niesamowitą jedwabistość skóry. Wrócę do nich z pewnością.
Pod koniec 2018 roku odkryłam dwie marki, które pokochałam od pierwszego użycia. W tym roku będzie więc  recenzji tych kosmetyków sporo. To marki: Bema i Couleur Caramel. Jestem zachwycona, oczarowana i pełna euforii. Wyczekujcie recenzji, bo większość kupionych przeze mnie kosmetyków tych marek już w użyciu.

Znacie moje kosmetyczne hity?
Pozdrowienia
violka42